— Wychowawcy uczniom klas ósmych —
Drodzy Uczniowie, Ósmoklasiści, Absolwenci szkoły podstawowej,
której patronuje Hans Christian Andersen,
autor wielu baśni, niezwykłych, wzruszających, pełnych bogatej wyobraźni opowieści.
W pewnej z nich powiedział jednak, że to
„właśnie z rzeczywistości rodzi się najdziwniejsza baśń w świecie”.
Nie z wyobraźni, fantazji, lecz właśnie z prawdziwego życia.
A jego część, bardzo ważny etap, właśnie kończycie. Zaś my, Wasi wychowawcy, jesteśmy tego świadkami i chcemy powiedzieć do Naszych Uczniów kilka słów – na zakończenie tej baśniowej przygody. Wspólnej podróży przez kolejne dni, miesiące i lata. Nie będziemy mówić długo, pamiętni słów Konfucjusza:
„Powiedz mi, a zapomnę. Pokaż mi, a zapamiętam. Pozwól mi zrobić, a zrozumiem”.Wracając do baśni Waszego życia:
Dawno dawno temu (osiem lat temu, więc dawno, bo to więcej niż połowa Waszego życia) ktoś wyruszył w świat. I wnet stał się dumnym pierwszakiem. Po drodze spotkał wielu dobrych ludzi, z pomocą których pokonywał przeciwności losu. Nie zagubił się w lesie naszej dużej szkoły. Rok po roku docierał coraz dalej i poznawał tajemnice: języka, świata liczb, natury i sztuki. Praw fizyki i zasad życia. Odróżniania dobra od zła. Praw i obowiązków. Stawał się dojrzalszym człowiekiem. Aż został absolwentem.
Odnalazł, po co w drogę wyruszył; przyjaźnie, wiedzę, wskazówki. Nauczył się, że porażki się zdarzają, ale można z nich się podnosić. Były wreszcie sukcesy – każdy go zdobył na miarę swoich możliwości.
A na koniec wszyscy żyli długo, i szczęśliwe – czyli Absolwenci, a nasi Wychowankowie, szkołę ukończyli.
Za Wami egzaminy, niełatwy rok, dodatkowo do naszej baśni, jak to w baśniach bywa, zawitał niechciany gość (ten w koronie) – i z jego powodu przez pewien czas uczyliśmy się na odległość. Ale nikt nas wówczas nie zwolnił z przyjemnego obowiązku czytania książek. A w nich można odnaleźć niejedną złotą myśl. Pozwólcie, że na zakończenie tej mowy, przypomnę Wam kilka literackich skojarzeń:
Kiedy włączyłem komputer i zobaczyłem ikonki z Waszymi inicjałami, pomyślałem:
„Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie?”.
I okazało się, że z ciemnościami sobie radzimy.
Zdarzało się jednak, że coś nie chciało działać, treści lekcji trzeba było powtarzać od początku, czyli przeżyliśmy swoje syzyfowe prace.
Logowaliśmy się codziennie, to czynność może i monotonna, ale wykonywana systematycznie- wielce ułatwia życie – jak wyrywanie pędów baobabów na planecie Małego Księcia.
Bywały chwile zwątpienia i ciszy, lecz „w pustyni piękne jest to, że kryje w sobie studnię”. I zawsze się znajdowała ta studnia, uczeń, który dodawał nam skrzydeł.
Wiele razy przekonaliśmy się, że można zapomnieć o wielu podręcznikowych szczegółach, ale grzeczność jest najważniejsza – jak ta z ukochanego egzaminacyjnego „Pana Tadeusza”, albowiem
„Grzeczność nie jest nauką łatwą ani małą”.
Zapewniam Was, że przy wystawianiu stopni nie było mowy o zemście w stylu Fredry.
Mamy nadzieję, że każdy z Was wie „Quo vadis”- wybraliście swoje wymarzone szkoły i do nich się dostaniecie.
Teraz już zbliża się czas odpoczynku, może spaceru do lasu po maliny, na które sezon się niedługo rozpoczyna. Niech nie kojarzą się Wam z „Balladyną”. Jedzcie je ze smakiem i bez strachu.
I pamiętajcie, my, jako wychowawcy, pamiętać będziemy o pięknych słowach: „Na zawsze odpowiedzialny jesteś za to, co oswoiłeś”. Pielęgnujcie dobre wspomnienia, które wynosicie ze szkoły podstawowej. Jestem przekonany, że nasze drogi jeszcze kiedyś się przetną, a kiedy się spotkamy, przypomnijcie nam o wspólnych latach spędzonych w „Andersenie”. Nie obawiajcie się, nie zapytamy o kartkę z pozwoleniem na samodzielny powrót do domu. Nie zapominajcie o nas, my na pewno będziemy Was dobrze wspominać. A teraz, skoro nadszedł czas na zamknięcie tego pożegnania, oto ostatnia wskazówka od Waszych byłych już wychowawców:
„Wychowanie jest tym, co zostaje, kiedy zapomnieliśmy już wszystkiego, czego nas uczono”.